Siostrzańska/ bratnia dusza to osoba, która już przy pierwszym spotkaniu zdaje się być nam niezwykle bliska. Obojętnie, czy poznaliśmy się jadąc wspólnie pociagiem, u cioci na imieninach, na proteście czy na herbacianych warsztatach. Czujemy, jakbyśmy się znali od dawna. Spotkanie bratnich dusz jest niczym deja vu. Zdaje nam się, że już się gdzieś spotkaliśmy i wiemy o sobie więcej, niż podejrzewamy.
Znacie to uczucie? Pierwsze spotkanie, obca dla Ciebie osoba, a rozmowa nie ma końca? Komunikujecie się, jakbyście znali się od piaskownicy. Nowe tematy napływają z każdej strony. Nie możecie się „nagadać”. Nie istnieje świat wokół, a czas mija nie wiadomo kiedy.
Mam wielki szczęście, bo spotykam takie osoby na swojej drodze. Dzięki nim czuję, jakbym żyła wielokrotnie. Poznajcię Kasię, siostrzaną duszę, która oczarowała mnie samą sobą i magicznym światem herbat.
Herbaciane Love. Poznajcie Kasię i jej magiczny, herbaciany świat!
Kasia Ogrodzińska-Skałba moja siostrzańska dusza, fanka produktów autentycznych, filozofii zero waste oraz świadomych wyborów, w każdej dziedzinie życia,a przede wszystkim założycielka marki Brown House & Tea. W swej firmie tworzy unikalne kompozycje aromatycznych herbat z całego świata. Swą pasję przywiozła z Anglii, gdzie mieszkała i pracowała przez kilka lat (na wyspach to przecież napój narodowy). Kasia podkreśla, że jej pierwsze autorskie blendy były wyrazem buntu wobec tego, czym „raczą” konsumentów duże herbaciane koncerny i mniejsze firmy nastawione na masówkę i „bylejakość”. Z takiego połączenia nie może narodzić się dobra prawdziwa herbata.
– Moją odpowiedzią jest herbata kraftowa, czyli taka, której na każdym etapie towarzyszy rzemieślnicze podejście – tłumaczy Kasia. – Wszystkie składniki pochodzą od sprawdzonych farmerów, którzy prowadzą uprawy ekologiczne. Tworzone przeze mnie herbaty są mieszane i pakowane wyłącznie ręcznie. Ciągle sama testuję, sprawdzam, próbuję i eksperymentuję, by znaleźć satysfakcjonujący profil smakowy – dodaje herbaciana kreatorka.
To szczególne podejście do każdego etapu produkcji i niekończące się dążenie do perfekcji odróżnia mieszanki masowe od rzemieślniczych. W ten sposób powstaje produkt najwyższej jakości.
Czym angielska herbata różni się od herbaty, którą zwykle pijemy w Polsce?
I tu i tu możemy znaleźć różne herbaty, te konwencjonalne od wielkich koncernów oraz kraftowe- takie, jak dziś, moje 😉. W Anglii miałam wybór, mianowicie, półki sklepowe nie były zdominowane przez herbaty w torebkach, nie bio. Łatwiej było znaleźć coś wyjątkowego lub nawet całe sklepy z żywnością eko, gdzie w tamtym czasie w Polsce było to trudno dostępne, bo mało popularne. Cieszę się, że z roku na rok, żywność eko w Polsce się rozpowszechnia. To co jemy i pijemy nie może być byle jakie.
Postanowiłaś nazywać herbaty marki Brown House & Tea żeńskimi imionami. Skąd ten pomysł?
– Są to imiona niezwykłych kobiet – malarek z całego świata, które w czasach, w których żyły udowadniały, że kobieta może i potrafi znacznie więcej, niż oczekuje jej otoczenie. Podobnie jest z herbatą. Mieszanka „Ike” nawiązuje do Ike Gyokuran, wybitnej XVIII-wiecznej japońskiej malarki, kaligrafki i poetki. Najnowszy produkt „Clea” to hołd złożony wspaniałej XX-wiecznej egipskiej malarce Clei Badaro.
Wchodząc w „herbaciany biznes”, odkryłaś pewną tajemnicę związaną z jej aromatem. Ona zmieniła całkowicie twoje podejście do własnej firmy i produkcji. Co to za historia ?
– Przed złożeniem mojego pierwszego dużego zamówienia zaczęłam dopytywać dostawców o precyzyjny skład gotowych mieszanek, które mi oferowali. Okazało się, że za ich „wyjątkowy” smak odpowiada głównie aromat. Nazywali go naturalnym, ponieważ składniki, z których jest wytwarzany, są pochodzenia naturalnego. Jednak okazało się, że w rzeczywistości są to jedynie substytuty naprawdę naturalnych aromatów i powstają one w laboratoriach. W ich produkcji stosuje się nawet produkty odzwierzęce. Dla mnie jako weganki było to nie do przyjęcia. Tym bardziej że regularne spożywanie aromatyzowanych w ten sposób herbat może wywoływać reakcje alergiczne. To była niezła nauczka. Zrozumiałam, że jeśli chcę pić coś naprawdę dobrego i wartościowego, to muszę to zrobić sama. Postanowiłam zacząć wszystko od początku, po mojemu. Dziś dokładnie wiem, co jest w moich blendach, skąd pochodzi każdy surowiec, wiem nawet, jak wyglądają niektórzy plantatorzy! Jestem pewna jakości i autentyczności. Mogę śmiało napoić swoimi herbatami moją córkę. To dla mnie wyznacznik jakości.
Dzięki Kasia! Jestem pewna, że przed nami jeszcze wiele herbacianych odkryć i wiele godzin wspólnych rózmów!
A Ciebie zapraszam do własnych herbacianych odkryć! Znajdź swój smak i podziel się wrażeniami ! KLIK